Przeczytałam "Harry'ego Potter'a i Przeklęte Dziecko" w trzy wieczory. Jest to dramat, który ma być ósmą częścią serii, ale... chyba coś komuś tu nie wyszło. Zaczynamy, tam, gdzie skończyliśmy, czyli dziewiętnaście lat od bitwy o Hogwart na dworcu, czekając aż dzieci Harry'ego i Ginny odjadą do szkoły. A potem czarodzieje właściwie tylko przenoszą się w czasie. Raz w jedną, raz w drugą. Taką sobie znaleźli zabawę.
Jestem zawiedziona, wkurzona i załamana. Nie mam słów, które mogłyby opisać stan, w jakim się znajduję, kiedy to trzysta pięćdziesiąt stron zburzyło całą serię, którą tak kocham. Kochałam. Nie wiem. Czy pieniądze, które Rowling dostała za książkę mogą być wystarczające, żeby zrekompensować fanom cierpienia, które przeżywaliśmy, czytając tą nieporadnie skleconą, niby magiczną, niepotterowską i nielogiczną imitację ósmej części Harry'ego Potter'a?
Dla tych którzy jeszcze nie przeżyli dramatu, którym było czytanie tego czegoś: nie róbcie tego.
1/10