28 stycznia 2016

Efekt domina

Okładka książki Pochłaniacz
Gdańsk, zima 1993. Wchodzący w dorosłość Marcin Staron, zakochuje się w młodszej siostrze przyjaciela. Jednocześnie jego wujek, powszechnie nazywany Słoniem, oferuje mu pożyczkę sportowego samochodu. Oczywiście, młody Staron zgadza się, choć jeszcze nie wie, jakie konsekwencje będzie to miało. Katarzyna Bonda w swoim "Pochłaniaczu" prowadzi czytelnika przez świat mafii, kościoła i machlojek finansowych za pośrednictwem profilerki Saszy Zaluskiej.
Początek książki (o ile za początek uznajemy pierwsze 200 stron) tragiczny. Nudny, bezpłciowy, jakby autorka nie miała pomysłu. Potem jednak bohaterowie przestają cytować Pismo Święte i biorą się za to, co mają robić - prowadzą śledztwo. Wtedy już to wszystko jako-tako idzie i da się czytać, ale zawsze mogło być lepiej...
6/10

18 stycznia 2016

W obliczu prawdy

Okładka książki Syn
Jo Nesbo czekał na mojej liście autorów "do przeczytania" od bardzo dawna i w końcu się doczekał, gdy sięgnęłam po "Syna" tegoż autora.
Książka opowiada o Sonnym Loftusie, więźniu, który słucha. Jest on słuchaczem wymarzonym - ćpunem, niemalże niekontaktującym, milczącym i bezstronnym. Nic więc dziwnego, że wielu współwięźniów przychodzi do niego na "spowiedź". Okazuje się jednak, że Sonny ma też ciekawą historię, której nowe aspekty zostaną dopiero ujawnione.
Jo Nesbo czaruje postaciami, wprowadza czytelnika w labirynt intryg, słów, sytuacji, powiązań, a przede wszystkim postaci. Ciągle pojawiają się nowe nazwiska, co, o dziwo!, nie przeszkadza w lekturze. I kolejne zaskoczenie: ćpun przestępca może wzbudzać ogromną sympatię. Do tej pory z tego typu sytuacją spotkałam się jedynie u Stephena Kinga, więc tym większy plus dla Nesbo. Majstersztyk!

9,5/10

16 stycznia 2016

Nastolatką być

Piętnastoletnia Marysia Kawczuk przeprowadza się wraz z rodzicami i czwórką rodzeństwa do Wałbrzycha. Wychowywała się na wsi, więc duże miasto robi na niej spore wrażenie. Na dwa miesiące przed końcem ósmej klasy szkoły podstawowej, zmuszona jest zmienić szkołę. Tam poznaje nowe koleżanki, które to odegrają w jej nastoletnim życiu najważniejszą rolę. Z natury nieśmiała, grzeczna i dobrze ułożona Marysia przechodzi przemianę pod wpływem swoich "przyjaciółek". Zmienia się nie tylko jej zachowanie czy sposób bycia, ale również relacje rodzinne. Zakończenie powieści jest dosyć... zaskakujące, więcej nie zdradzę.

Na początku trzeba przyzwyczaić się do infantylnego języka, jakim pisana jest powieść Tomka Tryzny, potem czyta się już łatwo, szybko i przyjemnie. "Panna Nikt" jest pozycją już dosyć nieaktualną, jeśli chodzi o sprawy młodzieżowe (1988 r.), a jak wiadomo, z roku na roku każde pokolenie nastolatków się zmienia. Warto jednak przeczytać tę książkę, by mieć pojęcie o tym, jak kiedyś wyglądało bycie nastolatkiem (w tym przypadku: nastolatką). Problemy poruszane w powieści to m. in. trwałość przyjaźni, relacje dorastającej młodzieży z rodzicami, poszukiwanie odpowiedzi na życiowe pytania oraz kwestie seksualne. Ciężko jest mi określić, czy książka mi się podobała czy nie. Najbardziej pasuje do niej określenie dziwna, nierozumiane ani negatywnie, ani pozytywnie. Przeczytajcie i oceńcie sami.

7,5/10

11 stycznia 2016

Mr. Gringo

Kolejna wspaniała książka, która w ostatnim czasie wyszła spod pióra pana Wojciecha Cejrowskiego. Dostałam ją na święta, i musiałam się bardzo pilnować, żeby nie przeczytać jej całej w ciągu jednego dnia (na co bardzo miałam ochotę). Ilustrowana wspaniałymi zdjęciami opowieść o życiu na prerii w Arizonie wciąga bez reszty, a najcudowniejsze w niej jest to, że jest całkowicie prawdziwa! Przed dwudziestu laty p. Cejrowski "dostał, potem wygrał a ostatecznie kupił" małe rancho, czyli stary drewniany domek oraz kawałek ziemi. Po latach postanowił wrócić i zakosztować słodkiego nicnierobienia oraz poznać życie "stada", czyli mieszkańców okolicznego miasteczka. Oczywiście, wiele rzeczy było na początku nowych, dziwnych lub niezrozumiałych, z czasem jednak wszystko zaczynało układać się w całość. Z każdą następną stroną czułam, że więcej wiem o, tak różniącym się od naszego, prostym życiu amerykańskich kowbojów. Momentami zaśmiewałam się do łez, gdyż incydenty opisywane w "Wyspie na prerii" były przezabawne i takie... egzotyczne. Od książki naprawdę nie można się oderwać i trzeba się zmusić, żeby odłożyć ją na nocny stolik i zgasić światło, by choćby we śnie wcielić się w arizońskiego kowboja doglądającego bydła lub zwyczajnie wylegującego się z kapeluszem na oczach i źdźbłem trawy w ustach (co mi się autentycznie przydarzyło!). Styl p. Cejrowskiego - lekki, naturalny i bardzo swobodny - sprawia, że (o czym wspominałam w poprzednim poście) książka czyta się sama. Aż żal było przewrócić ostatnią kartkę i zobaczyć, że to już naprawdę koniec...

Gorąco, gorąco i jeszcze raz gorąco polecam!!!

10/10

9 stycznia 2016

Sto lat samotności...

Powieść kolumbijskiego pisarza Gabriela Garcii Marquez'a jest jedną z najbardziej znanych pozycji literatury latynoamerykańskiej. Jest jedną z najczęściej tłumaczonych książek napisanych w języku hiszpańskim. Chyba każdy kiedyś chociażby o niej słyszał, lub nazwa obiła mu się o uszy. Najwspanialsze w tej książce jest to, że nie opowiada historii całkowicie zmyślonej. Marquez opisuje bowiem dzieje rodziny, o której dowiedział się od swego dziadka. Rodziny Buendiów, prześladowanej fatum kazirodztwa i założycieli wioski Macondo, gdzie nic, co zwyczajne nie jest normalne, a wszystko nadzwyczajne i dziwne stanowi codzienność. Tak wielowątkowej powieści jeszcze nie czytałam i wydaje mi się, że długo nie trafię na podobną. Porusza tematy miłości, wojny, nauki, zemsty, starości, błędów młodości i... chyba naprawdę wszystkiego, co ludzkie. Choć pisana jest dosyć jednostajnie, prawie wcale nie ma dialogów, a jeden akapit zajmuje z reguły dwie strony - powieść czyta się jednym tchem. Niesamowicie wciąga i pochłania, intryguje i zmusza do przemyśleń. Cały opisywany świat jest zawieszony na granicy rzeczywistości, tak że czasami nie do końca wiemy, czy coś wydarzyło się naprawdę, czy jest jedynie przerysowaniem jakiej istotniejszej kwestii. W książce można się zatracić i zagubić, co jest niesamowitym walorem tej niezwykłej powieści.

9,5/10

8 stycznia 2016

Czas...

Okładka książki Zaklinacz czasu
Każdy potrzebuje czasu, każdy chce go więcej. Jednak jest to jedyna "rzecz", której nie uda nam się posiąść na własność. Czas może dać nam wiele możliwości lub zabrać wszystko. Kto ma władzę nad czasem? Ojciec czasu. Pewnie zastanawiacie się kto kieruje jego czasem i jak on przeżywa swoje życie, czy ma wszystko czy wręcz odwrotnie? Jednak książka nie opowiada tylko o Ojcu czasu. Przedstawia również losy dwójki bohaterów: Sarah i Victora. Jedno z nich tak naprawdę zaczyna dopiero żyć pełnią życia, a drugie jest na jego skraju. Jak potoczy się ich istnienie? Czy los będzie dla nich łaskawy? Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania, musicie koniecznie sięgnąć po książkę Mitch'a Albom "Zaklinacz czasu".
Książkę czytało mi się bardzo szybko, wciągnęła mnie bez reszty, ale przede wszystkim skłoniła do refleksji. Ukazała konsekwencje, których czasami w ogóle nie bierzemy pod uwagę. Książkę w szczególności polecam wszystkim, którzy szukają czegoś, co zostanie w pamięci na długo i skłoni do przemyśleń nad własnym życiem.
10/10

6 stycznia 2016

Ostatnia wiocha w kraju



Mieszkańcy Taplar - ostatniej, nieucywilizowanej wioski na wschodzie Polski - od pokoleń żyją odcięci od całego świata. Mimo że zbliża się koniec XX wieku, oni nadal nie słyszeli o czymś tak "egzotycznym" jak prąd, radio czy sztućce. Lokalna władza jednak postanawia zrobić z tym porządek - do wsi sprowadza się nauczycielka, której powierzono misję utworzenia szkoły. Chociaż jest to szczupła, miastowa panienka wywraca spokojne życie bogobojnych wieśniaków do góry nogami.

Kiedy przebrnęłam przez kilka pierwszych stron powieści, było mi ciężko stwierdzić, co to w ogóle za język... Ni to polski, ni nie-wiadomo-co, po prostu - wieśniacki. Narratorem jest jeden z chłopów, który ze swojej perspektywy opisuje wszystkie wydarzenia i swoje przemyślenia. Niektóre fragmenty są naprawdę zabawne, inne dziwne, a jeszcze inne... obrzydliwe (chodzi mi tutaj o bardzo naturalistyczne opisy pewnych... hmm, zjawisk i czynności). Wiele osób twierdzi, że śmiało się przy lekturze do łez - ja byłam... wkurzona! Głupota i ograniczenie wieśniaków doprowadzało mnie momentami do szału, dopiero po pewnym czasie się przyzwyczaiłam i już tak tego nie przeżywałam. Książka na pewno wzbudza wiele różnych emocji, dlatego naprawdę warto po nią sięgnąć. Tylko jest jeden haczyk... w trakcie czytania i nawet trochę czasu po skończeniu książki zaczyna się myśleć w tym wieśniackim języku... Ja łapałam się na tym jeszcze przez 2 tygodnie po lekturze. Zadziwiające jak to łatwo wchodzi do głowy.

8/10

5 stycznia 2016

Transylwański krwiopijca

Postać hrabiego Drakuli zna chyba każdy. Przez "Zmierzch" oraz podobne... hmm, twory wampiry stały się ikonami popkultury. Zostały wyidealizowane, przesłodzone i... każdy zresztą doskonale wie. Powieść Brama Stokera była pierwszą, która rozpoczęła nieśmiertelną "karierę" wampirów we współczesnym świecie.

Książka jest napisana w formie listów, pamiętników i dzienników, pisanych przez bohaterów powieści. Dzięki takiej kompozycji i schematowi historia Draculi ukazana została z różnych punktów widzenia i na różne sposoby. Klasyka powieści grozy - może nie bałam się jakoś specjalnie, przewracając następne karty książki, ale były momenty, kiedy skóra na karku cierpła, a po plecach przebiegał dreszcz. Do tego wątek miłosny, jak na współczesne standardy trochę przesłodzony, no ale takie były wtedy czasy (dla przypomnienia - jest koniec XIX wieku).
Każdy powinien przeczytać tę książkę, żeby mieć obraz tego prawdziwego wampira, takiego, jakim był u źródła. Pozycja po prostu obowiązkowa, szczególnie, jeśli kogoś interesuję te klimaty. Tylko uważajcie, nie dajcie się opętać hrabiemu Draculi... Jako działanie prewencyjne, proponuję wianek z kwiatów czosnku ;)

9/10

4 stycznia 2016

Węch idealny

Jan Baptysta Grenouille urodził się inny. Miał w sobie więcej z kleszcza, niż z człowieka, a uczucia ludzkie zastępował mu węch. Od małego kolekcjonował zapachy, sortował je, komponował z nich zupełnie nowe, nieistniejące w rzeczywistości perfumy. Pewnego dnia jednak poczuł woń tak obezwładniająco piękną, że... zabił. Jak dalej potoczyła się "historia pewnego mordercy", przeczytajcie sami...

Powieść na pewno niesamowicie wciągająca, intrygująca i zajmująca. Pomysł na postać Grenouille'a, jak dla mnie, absolutnie genialny. Czyta się całkiem szybko i przyjemnie, zakończenie jest... niesamowicie zaskakujące. Każdy powinien przeczytać tę książkę, kolejna obowiązkowa pozycja na liście. W Niemczech o jednak mają fajne lektury ;)

9,5/10

2 stycznia 2016

Alfabetyczny morderca

Seryjny morderca zabija według porządku alfabetycznego. Na miejscu zbrodni zostawia ślady, mające zmylić policję. Wysyła także listy do Herkulesa Poirot, w których "informuje" gdzie i kiedy wydarzy się kolejna zbrodnia. Słynny belgijski detektyw oczywiście za punkt honoru przyjmuje odkrycie sprawcy serii morderstw. Towarzyszenie mu w jego dedukcji było dla mnie (i dla każdego czytelnika powinno być) prawdziwym zaszczytem, jako że uważam, iż "A.B.C" jest jedną z najlepszych, najbardziej zaskakujących i trzymających w napięciu powieści królowej kryminałów Agathy Christie.

Książka, jak prawie każda pióra pani Christie, nie jest specjalnie długa. Czyta się ją jednym tchem, nie można oderwać się od odkrywanej stopniowo historii. Tak jak już napisałam - "A.B.C" naprawdę należy to samego topu (oczywiście według mnie). Mimo że podejrzewałam już absolutnie wszystkich, rozwiązanie zagadki ujawniane na koniec przez Poirota czytałam z otwartymi ze zdziwienia ustami! MUSICIE przeczytać tę książkę, to jest po prostu absolutny mus.

Gorąco polecam!!!

10/10

1 stycznia 2016

To. Już. Wszystko?

Oslo. Kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Olav jest w pracy. Nie siedzi jednak za biurkiem i nie podpisuje papierków. Jest płatnym zabójcą. Mieszka sam i sam też żyje - bez przyjaciół czy rodziny. Sprawy zaczynają się komplikować, kiedy jego szef (lub klient, jak woli nazywać go Olav) daje mu nieco problematyczne zadanie - ma bowiem zabić jego żonę.

Książeczka krótka, bardziej jak rozbudowane opowiadanie. Czyta się łatwo, szybko i przyjemnie. Ciekawa narracja i bardzo osobliwi bohaterowie. Historia oryginalna, nigdy wcześniej nie natrafiłam na podobną. A do tego niektóre metafory... niesamowicie dodają smaku powieści.

9/10