czyli "Kamienie na szaniec" Aleksandra Kamińskiego. Przepraszam (znowu) wszystkich fanów tej książki.
O powieści słyszał prawie każdy. Jest to opowieść o Alku, Rudym i Zośce (jakby ktoś miał wątpliwości "Zośka" to przezwisko chłopaka), którzy żyją w czasie wojny. Należą do harcerzy i mają wielką wolę walki.
Książka, jak dla mnie zbyt wyidealizowana. Przeszkadzało mi to w jaki idealny sposób byli przedstawieni główni bohaterowie. W pewnym momencie miałam po prostu ochotę rzucić książką, gdy (po raz kolejny) czytałam o tym jakie Zośka zdobył umiejętności, czy co Alek postanowił znowu zrobić, żeby być idealnym. Rozumiem, oczywiście, że Aleksander Kamiński był świadkiem tych wydarzeń i w tej książce wyrzuca z siebie obraz chłopców takich, jakimi ich zapamiętał, jednak, dla mnie, byli (za przeproszeniem) do porzygania idealni. Nie pasuje mi to za grosz.
Może mam takie zdanie, gdyż musiałam czytać ja w pośpiechu i nie zrozumiałam jej "głębi"? Nie wiem, jednak dla mnie nie było to wzruszająca powieść o odwadze, męstwie i wojnie, tylko walka z własnym żołądkiem (aby nie zwrócić kolacji, obiadu itd. przez wyidealizowane postacie) i chęcią rzucenia tą książkom. W dodatku, możecie uznać mnie za psychiczną wariatkę, która nie ma serca, jednak, gdy tylko coś stało się Alkowi lub Zośce (Rudego w miarę lubiłam) cieszyłam się i miałam nadzieję, że już więcej nie będzie o nich wzmianki w książce.
2/10
Książka, jak dla mnie zbyt wyidealizowana. Przeszkadzało mi to w jaki idealny sposób byli przedstawieni główni bohaterowie. W pewnym momencie miałam po prostu ochotę rzucić książką, gdy (po raz kolejny) czytałam o tym jakie Zośka zdobył umiejętności, czy co Alek postanowił znowu zrobić, żeby być idealnym. Rozumiem, oczywiście, że Aleksander Kamiński był świadkiem tych wydarzeń i w tej książce wyrzuca z siebie obraz chłopców takich, jakimi ich zapamiętał, jednak, dla mnie, byli (za przeproszeniem) do porzygania idealni. Nie pasuje mi to za grosz.
Może mam takie zdanie, gdyż musiałam czytać ja w pośpiechu i nie zrozumiałam jej "głębi"? Nie wiem, jednak dla mnie nie było to wzruszająca powieść o odwadze, męstwie i wojnie, tylko walka z własnym żołądkiem (aby nie zwrócić kolacji, obiadu itd. przez wyidealizowane postacie) i chęcią rzucenia tą książkom. W dodatku, możecie uznać mnie za psychiczną wariatkę, która nie ma serca, jednak, gdy tylko coś stało się Alkowi lub Zośce (Rudego w miarę lubiłam) cieszyłam się i miałam nadzieję, że już więcej nie będzie o nich wzmianki w książce.
2/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz