Takie
właśnie wyzwanie rzucił los Robinsonowi Crusoe. A może raczej Daniel Defoe,
czyli autor powieści przygodowej pod takim samym tytułem jak nazwisko głównego
bohatera.
Akcja
rozpoczyna się w XVII wieku. Młody Robinson mieszka w Yorku, niewielkiej nadmorskiej
miejscowości położonej w malowniczej części Anglii. Ojciec zaplanował dla niego
karierę bogatego kupca, doświadczonego w swoim fachu. Chce bowiem, by syn w
przyszłości przejął po nim nie tylko majątek, ale także prowadzoną działalność.
Chłopca jednak nigdy nie ciągnęło do tego, co tak pasjonuje jego ojca. Kocha za
to morze. Często przechadza się po porcie, zagadując miejscowych rybaków oraz
dalekich podróżników. Marzy, by pływać po morzach i oceanach, zdobywać i poznawać
świat oraz nowych ludzi.
Pewnego
dnia, spotykając dawnego kolegę, który wraz z ojcem odbył już niejedną
dalekomorską wyprawę, Robinson postanawia wziąć życie we własne ręce. Zaciąga
się do załogi jednego ze statków, płynących na wymianę towaru do Afryki.
Jak to się
stało, że skończył na bezludnej wyspie? Jakie przygody odbył po drodze? Ile lat
udało mu się przetrwać bez spoglądania na twarz drugiego człowieka? Odpowiedzi
znajdziecie w książce, a, możecie mi wierzyć, są równie zaskakujące jak postawione
przed chwilą pytania.
Powieść ta
należy do niewielu, które zdecydowałam się przeczytać po raz drugi. Jest bardzo
wciągająca, chociaż podczas pierwszego czytania strasznie dłużył mi się
fragment przed dotarciem Robinsona na wyspę. Nie wiem dlaczego, ale za każdym
razem, jak przewracałam kartkę, miałam nadzieję, że to zaraz nastąpi. Gdy
czytałam ją po raz drugi, wrażenie to znikło.
Oceniając
tę książkę muszę zacząć od tego, że bardzo szanuję autora oraz pracę, którą
włożył w tę powieść. Nie wiem, w jakich okolicznościach powstała, ale musiała
kosztować wyobraźnię pana Defoe duży wysiłek. Żeby z taką dokładnością opisać
tyle lat spędzonych na bezludnej wyspie w surowych, nieznanych nam warunkach,
trzeba być naprawdę bardzo utalentowanym i pomysłowym pisarzem.
Historia
Robinsona Crusoe na pewno nie należy do przeciętnych. Jest to chyba najlepsza
książka typowo przygodowa jaką w życiu czytałam. Obok znajdują się takie
pozycje jak „W pustyni i w puszczy”, „Trzej muszkieterowie” oraz seria książek
o Panu Samochodziku.
Wszystkim,
którzy nie czytali tej powieści naprawdę gorąco ją polecam. Pomimo tematyki
rozrywkowej zawiera również ciekawe informacje historyczne, chociażby o życiu i
kulturze ówczesnych społeczności oraz o sposobie postrzegania świata przez
tamtejszych ludzi. Sądzę, że nikomu nie zaszkodzi dołączyć tej książki do swego
księgozbioru, ponieważ wspaniale jest do niej wrócić.
Ostatni
argument przemawiający za tym, ile korzyści płynie z przeczytania tej powieści
brzmi następująco:
Jeśli traficie przypadkiem na
bezludną wyspą, będziecie przynajmniej wiedzieli jak przetrwać!
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz