Gdańsk, zima 1993. Wchodzący w dorosłość Marcin Staron, zakochuje się w młodszej siostrze przyjaciela. Jednocześnie jego wujek, powszechnie nazywany Słoniem, oferuje mu pożyczkę sportowego samochodu. Oczywiście, młody Staron zgadza się, choć jeszcze nie wie, jakie konsekwencje będzie to miało. Katarzyna Bonda w swoim "Pochłaniaczu" prowadzi czytelnika przez świat mafii, kościoła i machlojek finansowych za pośrednictwem profilerki Saszy Zaluskiej.
Początek książki (o ile za początek uznajemy pierwsze 200 stron) tragiczny. Nudny, bezpłciowy, jakby autorka nie miała pomysłu. Potem jednak bohaterowie przestają cytować Pismo Święte i biorą się za to, co mają robić - prowadzą śledztwo. Wtedy już to wszystko jako-tako idzie i da się czytać, ale zawsze mogło być lepiej...
6/10