Z nor wypełzają potwory i strachy właśnie.
I słyszysz, że coś skrzypi, jak
światło lekko mruga,
Że coś tam samo spadło, błysnęła
jakaś smuga…
Chyba coś w kącie kwili lub warczy
cichutko,
W ciemnościach się przyczaja,
wychodzi wolniutko...
A wyobraźnia działa na najwyższych
obrotach
Oczy się zatrzymują na mrocznych
przedmiotach.
Tam ci mignęły białka, tam pożółkłe
szpony
Słyszysz jakieś dźwięki, niczym
krakanie wrony.
Serce bić przestaje. A potem rusza
znowu,
Biegnąc w maratonie, nie chcąc
zrobić ci zawodu.
Przełykasz gorzką ślinę, dłonie ci
się pocą
Działają tak na ciebie te przeżycia
nocą…
Podchodzisz do okna, odsuwasz
zasłonę
Strącasz z głowy strachu piekielną
koronę.
Już tobą nic nie rządzi, już jesteś
całkiem sam,
Lecz wiesz, że jeśli wrócisz,
powróci też ten „Pan”…
„Pan Ciemność”, „Wyobraźnia”, „Pan
Dźwięki” i „Pan Lęk”
I podskakiwać będziesz na każde
małe „brzdęk”.
Ktoś
chyba wszedł do domu! Ktoś chyba tutaj jest!
Słyszysz wyraźne kroki i robisz
dziwny gest:
Tulisz do siebie misia, pluszaka
starego
I przypominasz sobie coś bardzo
ważnego:
Masz tylko pięć lat, skarbie, i
cały Wielki Świat
Przerazi cię dopiero za dobrych
kilka lat.
Te kroki tam na dole to mama albo
tata
Przywieźli też ze sobą twego
młodszego brata.
Wszystkie strachy co były, co
czułeś i widziałeś
Co sprawiały, skarbie, że aż ze
strachu drżałeś
To było w twojej głowie, sam im
dałeś życie
Dotychczas zawieszone w
wszechobecnym niebycie
Ty rządzisz swoją głową, sam jesteś
sobie panem
Musisz nad tym panować własnym
opanowaniem
Uwierzyć musisz w siebie, a cały Wielki
Świat
Przerazi cię dopiero za dobrych
kilka lat…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz