Mój krótki, biały wierszyk:
Przygniata mnie świat i ludzie wokoło
Ich głosy i twarze, ich gesty i słowa
Tak dużo, za wiele, och! ile hałasu!
I wszędzie te światła jak promienie Rentgena…
I ja, gdzieś pośrodku, pod lupą, nadzorem
Nie z troski, czy choćby małego zmartwienia
Chęć władzy i kontroli, chłód serca… i tyle.
I ja, gdzieś pośrodku, malutka i drobna
Bez twarzy, bez duszy, lecz z imieniem, nazwiskiem
Z peselem i podbitą legitymacją
Tym jestem – numerem: w dzienniku, na liście
Przechodniem, co utknął na stacji „Życie”…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz