Czyli genialna powieść niekoronowanego i bezapelacyjnego króla horrorów Stephena King'a pt. "Cmętarz Zwieżąt".
Louis Creed, młody lekarz, marzący o pracy w Disney Worldzie, przeprowadza się wraz z żoną, dwójką dzieci oraz kotem do małego miasteczka o czarującej nazwie Ludlow w stanie Maine, by objąć tam posadę na pobliskim uniwersytecie. Zamieszkują w starym, lecz pięknym domu, graniczącym bezpośrednio z bujnymi lasami Nowej Anglii. Naprzeciwko działki jednak znajduje się coś, co zapoczątkuje koniec i przyczyni się do zagłady rodziny Creed'ów - droga szybkiego ruchu numer 15.
W domu rodziny Louisa tematem tabu jest śmierć. Samo jej wyobrażenie i nawet najdrobniejsze o niej wspomnienie powoduje kłótnię między młodym lekarzem, a Rachel - jego żoną. Louis uważa, że należy stawić jej czoła, a Rachel, że należy chronić przed nią dzieci jak tylko najdłużej się da. Sytuacja zaostrza się, gdy sąsiad Creed'ów - wiekowy Jud Crandall, zaprowadza rodzinę na tytułowy Cmętarz Zwieżąt, znajdujący się kilka kilometrów za ich domem. Od niepamiętnych czasów okoliczne dzieciaki chowają tam swoje zwierzątka zabite na drodze, lecz, niestety, nie zawsze znają ortografię, stąd błędy w pisowni tytułu.
Po tej wizycie, Ellie - pięcioletnia córeczka Louisa -
wpada w głęboką rozpacz, kiedy uświadamia sobie, że jej ukochany kocur
Church (Winston Churchill) też kiedyś będzie musiał pożegnać się z
życiem. By uniknąć najgorszego, Louis zgadza się na wykastrowanie pupila, żeby zmniejszyć prawdopodobieństwo wpadnięcia kota pod regularnie krążące po trasie ciężarówki Orinco. Kiedy jednak Rachel i dzieciaki wyjeżdżają na Święto Dziękczynienia do Chicago, najgorsze właśnie się dzieje. Jud Crandall pociesza jednak Louisa, mówiąc, iż istnieje jeden sposób na zmienienie rzeczywistości... Jaki? Przeczytajcie książkę, a obiecuję, że na pewno się dowiecie.
Ciężko jest mi ocenić tę powieść, ponieważ muszę się przyznać, że nie mam za bardzo do czego jej porównać. Poza opowiadaniami, był to mój pierwszy horror i muszę powiedzieć, że nieźle się w niego wkręciłam. Kilka razy nawet prawie się bałam, a to spory sukces, ponieważ ostatnio nie łatwo jest mnie przestraszyć. Jak na obecne czasy książka ta nie jest straszna, ale pamiętajcie proszę, że została napisana w 1983 roku, kiedy standardy te były zupełnie inne.
Stephen King jest jednym z niewielu autorów, u których już od pierwszej strony powieści bądź opowiadania czuje się niesamowitą lekkość i przyjemność pisania. Jego styl jest po prostu mistrzowski, porównania niezwykle trafne, a wykreowane postacie autentyczne i z rozbudowanym zapleczem psychicznym. Bohaterowie są po prostu żywi. Jakby w każdej chwili gotowi opuścił stronice i stanąć z nami twarzą w twarz. Naprawdę wielki szacunek dla talentu pisarskiego pana King'a.
Wątki i tematy poruszone w tej powieści dają wiele do myślenia i skłaniają do wyciągania własnych wniosków. Parę razy musiałam zamknąć książkę i zadać sobie pytanie: "A jakie jest moje zdanie na ten temat?". Mimo iż jest to horror, King przemycił w niej naprawdę dużo mądrych zdań i myśli.
Podsumowując, polecam tę książkę wszystkim wielbicielom twórczości Stephena King'a oraz powieści z dreszczykiem. Nie jest to lekka książka, fakt, ale naprawdę warta poświęcenia jej trochę uwagi. Jestem nią oczarowana i ciężko było mi się z nią rozstać.
10/10 NIEZAPRZECZALNIE!