Taki wniosek przyszedł mi do głowy już po przeczytaniu około czterdziestu stron powieści Carlosa Ruiza Zafòna "Książę mgły". Rok 1943. Nastoletni Max razem z rodzicami i dwoma siostrami - starszą Alicją i młodszą Iriną - przeprowadza się. Strach i okrucieństwo wojny sprawiają, że głowa rodziny, Maximilian Carver, podejmuje taką decyzję, chociaż informuje o tym rodzinę niedługo przed planowanym wyjazdem do nowego domu tuż przy plaży. Gdy po pełnej radości podróży docierają na miejsce, uwagę Iriny przyciąga ktoś (lub coś, przecież Wam nie zdradzę - nie będę odbierać tej przyjemności), jednakże bardzo nie podoba się to Alicji i Maxowi.
Książka wciągnęła mnie i nie chciała wypuścić. Fakt, że przez zbliżające się święta, czytałam tylko wieczorami (i nocami) sprawił, że powieść odczuwałam mocniej i tym łatwiej złapała mnie w swoje sidła. Momentami odczuwałam radość i uśmiechałam się do książki, a czasami odczuwałam straszny niepokój, tak, że nawet choinka, która normalnie wzbudza we mnie spokój, nie miała tutaj wpływu. Wiem, że wesołe miasteczko będę omijać bardzo szerokim łukiem, a w szczególności klauny. Także domowi spryciarze - koty - będą dla mnie przez długi czas powodem niepokoju.
Dawno nie czytałam tak magicznej i po prostu wyjątkowej książki. Mówiąc (pisząc) "magiczna" nie mam na myśli wybuchających kociołków czy nawet nierzeczywistych wydarzeń - nie! Mam na myśli piękno i nastrój towarzyszące powieściom Carlosa Ruiza Zafóna. Pisze on po prostu wyjątkowe książki, które zachwycają, wciągają, straszą, kiedy trzeba i kiedy trzeba rozśmieszają. Jego książek się nie zapomina, są taką studnią, w która z każdą stroną przeczytanej powieści spada się niżej i niżej, a jak tylko skończysz, to nie możesz się wydostać, zostaje w Tobie taka melancholia, pamieć i zachwyt nad powieścią. To jest niezapomniane i nieodwracalne. Dla takich książek warto żyć.
Dawno nie czytałam tak magicznej i po prostu wyjątkowej książki. Mówiąc (pisząc) "magiczna" nie mam na myśli wybuchających kociołków czy nawet nierzeczywistych wydarzeń - nie! Mam na myśli piękno i nastrój towarzyszące powieściom Carlosa Ruiza Zafóna. Pisze on po prostu wyjątkowe książki, które zachwycają, wciągają, straszą, kiedy trzeba i kiedy trzeba rozśmieszają. Jego książek się nie zapomina, są taką studnią, w która z każdą stroną przeczytanej powieści spada się niżej i niżej, a jak tylko skończysz, to nie możesz się wydostać, zostaje w Tobie taka melancholia, pamieć i zachwyt nad powieścią. To jest niezapomniane i nieodwracalne. Dla takich książek warto żyć.
Nie ma wystarczającej skali, aby ocenić tę książkę, gdyż wykracza ona znacznie poza nasze umowne /10. Nawet nieskończoność by tu raczej nie wystarczyła. Chyba, że podwójna :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz