8 sierpnia 2015

Las

Szelest zielonych liści. Szum łagodnie falującej wody. Szmer deszczu w koronach drzew. Głuche bębnienie kropli w powierzchnię jeziora. Każda z tych rzeczy potrafi przyjemnie ukołysać do snu, a ich połączenie daje niemal niemożliwie piękną melodię.

Leżę w tym zapierającym dech w piersiach miejscu z zamkniętymi oczyma. Staram się nie zasnąć, aby nie stracić ani sekundy upojenia lasem i jeziorem. Całością. Wsłuchuję się w każdy, choćby najmniejszy dźwięk. Jestem pewna, że nic nie może zepsuć tej chwili. Jeśli raj istnieje – jest w nim właśnie tak. Bez ludzi, ich krzyków i nerwowo rzucanych zdań. Bez szczekającego psa sąsiadów i narzekań z każdej strony. Tutaj, pośrodku lasu, mam moje miejsce. Moje własne, prywatne niebo.
Otwieram oczy, żeby jeszcze raz przyjrzeć się mojemu skrawkowi nieba. Każdy listek nabrał w kroplach deszczu niesamowitego błysku i stał się jakby bardziej zielony. Tafla jeziora, zazwyczaj mącona jedynie przez pływające po niej brązowe, pierzaste kaczki, teraz pełna jest okręgów. Nawet oślizgłe, wijące się lub latające owady, ukryły się gdzieś pomiędzy drzewami i nie zakłócają mojego szczęścia.

Pod sobą, na plecach, czuję ucisk kory drzewa, na którym leżę, jednak i do niego przywykłam. Teraz nawet to, na pozór nieprzyjemne uczucie, dobrze mi się kojarzy. Chociaż przychodzę tu często nie mogę w pełni nacieszyć się tym widokiem. Nie potrafię zapamiętać go w całości, gdyż moja pamięć nie jest w stanie oddać magii tego miejsca. Tym bardziej, gdy jest takie, jak teraz, zalane kroplami wody, nieustannie spadającej z nieba. Gdy pachnie charakterystyczną i  jakże przyjemną wonią lasu w deszczu. Gdy wszystkie dźwięki tworzą muzyczne arcydzieło. Gdy krople, rozbijające się na drzewach, opowiadają swoją historię. Pomimo chłodu, który przynoszą, gdy po długiej drodze z nieba spadają na mnie, ich opowieści są ciepłe. Mówią dalekich krainach, które odwiedziły i które dopiero zwiedzą, gdy zostawiają mój prywatny raj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz